rozumiem. - Spurpurowiał. - Spowiedź jest bezimienna, panie komisarzu, nie mówiąc już o tym, że... Nic, nic, cieszę się że pan komisarz ze mną się zgadza, Do widzenia. Wskazał Hansowi miejsce za stołem już nakrytym, pod ścianą. <br>- Proszę darować, że dałem panu stać zamiast poprosić, żeby pan usiadł... - siadając. - Mamy tu poważne zmartwienie z młodzieżą... <br><br>- Narkotyki jak w całej Europie? <br>- Domyślił się pan... Naradzamy się, jakie jeszcze wymyślić środki prewencyjne. <br>- Skłamał i, nie patrząc na Hansa, sięgnął po biały porcelanowy dzwoneczek. I naraz zrobiło się rodzinnie i przytulnie, jakby pulchna dziewczynka przygarnęła oburącz do kolan głowę psa rudego, oszronioną jeszcze po nocy wigilijnego