się duchowo, przygotować się do roli mordercy, pogodził się już z tą rolą, wszedł w nią niejako, i co? I nic. Tyle udręk! Tyle wyrzutów sumienia! Taki bezmiar rozpaczy! I wszystko niepotrzebnie!...<br>Po głębszym namyśle pozostał raczej przy uldze, aczkolwiek dziś, kiedy niebezpieczeństwo przestało grozić, rola mordercy wydawała mu się znacznie bardziej atrakcyjna niż wczoraj. Z drugiej jednak strony fakt, że jego ofiary, a zwłaszcza Barbara, uszły z życiem, napełniał go wyraźnym, dawno nie odczuwanym szczęściem. Umyte poprzedniego dnia wodą mineralną dokumenty wyschły i acz wyglądem swoim mogły razić co wybredniejsze poczucie estetyki, to jednak dały się włączyć do akt. Przez