Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
spojrzała na przygnębioną Zosię, pełna współczucia i dobrej woli. - Taż to jedyni pani krewniacy? Poszukać by kogo jeszcze?
Stach, pomyślała, i wymieniła jego nazwisko.
- Jest, chaliera! - ucieszyła się urzędniczka wyłowiwszy go w rejestrze. - Jest! Żyji! W kwietniu tego roku odkomenderowany do United Kingdom.
- Co to takiego?
- Zjednoczone Królestwo, czyli Anglia, znaczy się.
- Ach, to mi wiadomo.
- Jakżeż?
- Pisał mi o tym. Myślałam, że... że coś się stało i nie wyjechał. Miałam taką nadzieję... Potrzebny mi ktoś, kto byłby tutaj, na miejscu.
- Tak cóż ty zrobisz... - westchnęła urzędniczika i patrzyła wyczekująco.
- Ach, miła pani! Że też wcześniej o tym nie pomyślałam! Miałam narzeczonego
spojrzała na przygnębioną Zosię, pełna współczucia i dobrej woli. - Taż to jedyni pani krewniacy? Poszukać by kogo jeszcze?<br>Stach, pomyślała, i wymieniła jego nazwisko.<br>- Jest, chaliera! - ucieszyła się urzędniczka wyłowiwszy go w rejestrze. - Jest! Żyji! W kwietniu tego roku odkomenderowany do United Kingdom.<br>- Co to takiego?<br>- Zjednoczone Królestwo, czyli Anglia, znaczy się.<br>- Ach, to mi wiadomo.<br>- Jakżeż?<br>- Pisał mi o tym. Myślałam, że... że coś się stało i nie wyjechał. Miałam taką nadzieję... Potrzebny mi ktoś, kto byłby tutaj, na miejscu.<br>- Tak cóż ty zrobisz... - westchnęła urzędniczika i patrzyła wyczekująco.<br>- Ach, miła pani! Że też wcześniej o tym nie pomyślałam! Miałam narzeczonego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego