Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
języków: ojczystego, angielskiego i perskiego, i rachunków, i geografii, i historii, i rytownictwa, a podczas przerw goniliśmy się po dziedzińcu i sprzeczaliśmy przyjaźnie, a gdy ni stąd, ni zowąd zaczynał w nas wzbierać gniew, rzucaliśmy sobie nawzajem po żydowsku:
- Kiszmientuhes!
jakby to było jedno słowo, i dobrze wiedziałem, co to znaczy, bo wszyscy we Lwowie osłuchaliśmy się odrobinę z jidysz, a moja babusia, matka mojej ślicznej mamy, znała ten język tak jak niemiecki, tak samo swobodnie posługiwała się ukraińską mową, a znaczyło to ni mniej, ni więcej, tylko:
- A pocałujże mnie w dupę!
Głosy, głosy, głosy
Uczyliśmy się tego miasta, Esfahanu
języków: ojczystego, angielskiego i perskiego, i rachunków, i geografii, i historii, i rytownictwa, a podczas przerw goniliśmy się po dziedzińcu i sprzeczaliśmy przyjaźnie, a gdy ni stąd, ni zowąd zaczynał w nas wzbierać gniew, rzucaliśmy sobie nawzajem po żydowsku:<br>- Kiszmientuhes!<br>jakby to było jedno słowo, i dobrze wiedziałem, co to znaczy, bo wszyscy we Lwowie osłuchaliśmy się odrobinę z jidysz, a moja babusia, matka mojej ślicznej mamy, znała ten język tak jak niemiecki, tak samo swobodnie posługiwała się ukraińską mową, a znaczyło to ni mniej, ni więcej, tylko:<br>- A pocałujże mnie w dupę!<br>Głosy, głosy, głosy<br>Uczyliśmy się tego miasta, Esfahanu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego