pokutne, stał jakby namiot z surowego płótna. "To nie namiot, to grobowiec, przecież widać prostokąty kamieni, naszkicowanych nawet nieźle". <br>Pod ścianami siedziały dziewczynki, chyba dziesięcioletnie, w długich ciemnych sukniach. Jedne poprawiały włosy, wysypujące się spod chustek zawiązanych pod szyją, drugie szeptały ze sobą, parskając przytłumionym śmiechem. Pani Zofia podniosła oczy znad scenariusza. Zaklaskała. Dziewuszki zerwały się. Ujrzały Hansa w półmroku. Zofia odwróciła się za ich spojrzeniem. Zarumieniła się, ale natychmiast weszła w nową sytuację. <br>- Dzień dobry, panie profesorze... Guten Tag, Herr Professor... Dziewczynki, ten pan przyjechał z Monachium, żeby zobaczyć nasze groby. - Zaklaskała. - Trójki, ręka do góry! - Trzy dziewczynki podniosły rękę