Typ tekstu: Książka
Autor: Krawczyk Piotr
Tytuł: Plamka światła
Rok: 1997
zresztą może nie zdawał sobie w pełni sprawy z
obrazu sytuacji. Być może nawet w ogóle nie dostrzegał tego, co się
między nami trojgiem rozgrywało. No facet. Zresztą głowę zawsze miał w
chmurach. A ja się ciągle jeszcze łudziłam, wysyłałam mu te moje
nieporadne, beznadziejne sygnały. Ale kiedy raz zobaczyłam znad
pełgających płomyków jego oczy, wpatrzone bez reszty w Ewę, wtedy
zrozumiałam. Nie miałam czego tam szukać.
Wszystko było smutne, ale i takie piękne.
I kiedy mnie całował tamtej niesamowitej nocy, w ciemnościach,
myślałam przecież, że umrę. Pamiętam te ciemności. Przez szpary w
drewnianych okiennicach widać było jedynie rozświetlone w oddali
zresztą może nie zdawał sobie w pełni sprawy z<br>obrazu sytuacji. Być może nawet w ogóle nie dostrzegał tego, co się<br>między nami trojgiem rozgrywało. No facet. Zresztą głowę zawsze miał w<br>chmurach. A ja się ciągle jeszcze łudziłam, wysyłałam mu te moje<br>nieporadne, beznadziejne sygnały. Ale kiedy raz zobaczyłam znad<br>pełgających płomyków jego oczy, wpatrzone bez reszty w Ewę, wtedy<br>zrozumiałam. Nie miałam czego tam szukać.<br> Wszystko było smutne, ale i takie piękne.<br> I kiedy mnie całował tamtej niesamowitej nocy, w ciemnościach,<br>myślałam przecież, że umrę. Pamiętam te ciemności. Przez szpary w<br>drewnianych okiennicach widać było jedynie rozświetlone w oddali
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego