żegnasz, porwana przez narastający, groźny cień... Śmierć? Los? Przeznaczenie? Fatum? Mały, osamotniony Arlekin w jaskrawym kręgu światła...<br> Czym się kierujesz, bo jednak wracasz do swej kukiełki? Miłością? Litością? A może własną samotnością, którą już teraz przeczuwasz?<br> Publiczność bije ci brawa... Pułkownicy i ziemianie klaszczą najmocniej. Nawet znudzone fordanserki podniosły głowy znad swych oszukanych koktajli i wydają się wzruszone...<br>Arlekin istnieje, Arlekin odradza się co wieczór poprzez twój taniec w pamięci, w źrenicach, we wspomnieniach.<br>- To mój Arlekin. Mój Arlekin, mój pajac, mój mężczyzna.<br>Czemu, patrząc na czarno-białą nieruchomą postać o purpurowych ustach i czarnych jak węgiel oczach w przeraźliwie białej