Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Nasz Julo czerwony
Rok wydania: 1995
Lata powstania: 1975-1986
strasznie płacze.
SŁOWACKI
I moje oczy pełne łez...
(rzeczowy)




Ale serce me teraz przed Bogiem odpowiada...
Co chciałem - stało się (gest szeroki)
Oto pola męką pokryte... Oni ciała położyli
za Ducha nieśmiertelność...
MATKA Mizernyś... zaraz. Kochany Teofil dał mi kawał
plastra pszczelego dla Ciebie... Lipowa patoka woskiem
zaszyta... dobrze Ci zrobi na chrypkę... (szuka w swej
torbie)
SŁOWACKI Najdroższa... pozwól, niech rękę Twą po
osiemnastu latach ujmę... (bierze ją za rękę) Śniłaś mi się
łez namiotem... I ja pod nim schroniska szukałem...
A ty... z cudownym uśmiechem... mówisz: "Me szaty są
obfitsze... ciemniejsze... cieplejsze..." I obudziłem się
zlany potem. (chwila milczenia
strasznie płacze.<br>SŁOWACKI<br> I moje oczy pełne łez...<br>(rzeczowy)<br>&lt;page nr=201&gt;<br><br><br><br> Ale serce me teraz przed Bogiem odpowiada...<br> Co chciałem - stało się (gest szeroki)<br> Oto pola męką pokryte... Oni ciała położyli<br> za Ducha nieśmiertelność...<br>MATKA Mizernyś... zaraz. Kochany Teofil dał mi kawał<br>plastra pszczelego dla Ciebie... Lipowa patoka woskiem<br>zaszyta... dobrze Ci zrobi na chrypkę... (szuka w swej<br>torbie)<br>SŁOWACKI Najdroższa... pozwól, niech rękę Twą po<br>osiemnastu latach ujmę... (bierze ją za rękę) Śniłaś mi się<br>łez namiotem... I ja pod nim schroniska szukałem...<br>A ty... z cudownym uśmiechem... mówisz: "Me szaty są<br>obfitsze... ciemniejsze... cieplejsze..." I obudziłem się<br>zlany potem. (chwila milczenia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego