Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
i to jeszcze przed Bożym Narodzeniem.
Róża wstała. - Bujda, chciał ci zaimponować albo chce grać bohatera - poprawiła włosy w ten sposób, że Jassmont poczuł się jej lustrem. Poczęła czegoś z natężeniem nasłuchiwać.
- Tak to się ma z tym Szycem.
- Słyszysz? Na strychu. Myszy, kuna?
- Nic nie słyszę. Udała ci się zupa jarzynowa - pochwalił Jassmont.
Uśmiechnęła się, jakby nie zrozumiała, co do niej mówi.
Dostrzegł jej rozkojarzony wzrok i poczuł lęk. Prawda jest taka, że ją kocha, ale nie może zawsze myśleć o niej z miłością. Jestem egoistą. Mieć dla siebie i przy sobie taką wspaniałą kobietę. Powinienem Bogu (obojętne jakiemu) dziękować
i to jeszcze przed Bożym Narodzeniem.<br>Róża wstała. - Bujda, chciał ci zaimponować albo chce grać bohatera - poprawiła włosy w ten sposób, że Jassmont poczuł się jej lustrem. Poczęła czegoś z natężeniem nasłuchiwać.<br>- Tak to się ma z tym Szycem.<br>- Słyszysz? Na strychu. Myszy, kuna?<br>- Nic nie słyszę. Udała ci się zupa jarzynowa - pochwalił Jassmont.<br>Uśmiechnęła się, jakby nie zrozumiała, co do niej mówi.<br>Dostrzegł jej rozkojarzony wzrok i poczuł lęk. Prawda jest taka, że ją kocha, ale nie może zawsze myśleć o niej z miłością. Jestem egoistą. Mieć dla siebie i przy sobie taką wspaniałą kobietę. Powinienem Bogu (obojętne jakiemu) dziękować
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego