którym jechałam do pracy, był zatłoczony mniej niż zwykle, mogłam więc zagłębić się w swoje myśli bez obawy, że za chwilę ocknę się czując czyjś dźgający mnie w bok łokieć. Byłam zadowolona z siebie: z Markiem układało mi się doskonale, całkiem pokaźna sumka grzała miejsce na moim koncie bankowym, a zupa kapuściana świetnie działała na moje nieco zbyt okrągłe kształty.<br>Pierwszą osobą, jaką spotkałam w biurze, była Monika, dawno niewidziana koleżanka z ogólniaka. Jak zawsze uśmiechnięta i elegancka. Myślałam, że się przesłyszałam, gdy powiedziała, że będzie kierowała jednym z działów w mojej firmie. Właściwie mogłabym sobie pomyśleć: "Świetnie, że jej się