kosą<br>nauczę!<br> - Ot, <orig>kałakunio</> jeden! A gdzie ty tu miedzę widzisz? - chrypiąc z<br>wściekłości Kargul objął gestem cały horyzont. - Stąd po niebo wszystko<br>twoje. Chcesz, bierz. Tu nikt łyżką ziemi nie będzie mierzył, jak wy to<br>w Krużewnikach robili.<br> Kaźmierz, jak kogut sposobiący się do walki, obchodził teraz drobnym<br>kroczkiem zwalistego przeciwnika. Kargul jak niedźwiedź na gorącej<br>blasze obracał się wokoło, żeby nie dać się zajść od tyłu.<br> - Ja tyle wziął, co mi pasuje, i tego ruszyć nie dam!<br> - Tobie starczy, że krowa pyskiem ruszy, a ty już ukrzywdzony. Zawsze<br>byłeś chłop, co motyką orze.<br> - Jak powiedział?! - Kaźmierz aż zapiał, niczym