Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
pod Włodawą. Wyszedł z Warszawy jak inni, dał się ponieść tłumowi, chciał się w tłumie zagubić, na nocny histeryczny apel pułkownika Umiastowskiego, "jak kto może". Róża była bezpieczna, tak mniemał, we Wrzosowie u Konstantego. Poszedł za Wisłę, na wschód, jak daleko, nie wiedział. Tam mieli się skonsolidować.
Żyli jak przepędzana zwierzyna. Błądzili, kluczyli. Niemcy ich zaskoczyli z rana, on jeden zdążył się schować. Skrył się w szopie, na skraju podwórza. Za ścianką postękiwała krowa. Patrzył na podwórko, przez szparę w deskach, jednym okiem. Ta szpara wycinała fragment rzeczywistości. Przy studni na brzozowym klocku siedział niemiecki żołnierz - myśliwy. Maślanomleczny chłopak z Bawarii
pod Włodawą. Wyszedł z Warszawy jak inni, dał się ponieść tłumowi, chciał się w tłumie zagubić, na nocny histeryczny apel pułkownika Umiastowskiego, "jak kto może". Róża była bezpieczna, tak mniemał, we Wrzosowie u Konstantego. Poszedł za Wisłę, na wschód, jak daleko, nie wiedział. Tam mieli się skonsolidować.<br>Żyli jak przepędzana zwierzyna. Błądzili, kluczyli. Niemcy ich zaskoczyli z rana, on jeden zdążył się schować. Skrył się w szopie, na skraju podwórza. Za ścianką postękiwała krowa. Patrzył na podwórko, przez szparę w deskach, jednym okiem. Ta szpara wycinała fragment rzeczywistości. Przy studni na brzozowym klocku siedział niemiecki żołnierz - myśliwy. Maślanomleczny chłopak z Bawarii
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego