to się nie liczy - ja to przecież traktuję zbyt osobiście, a przecież tak nie wolno) (...) Wydaje mi się, że chyba łatwiej ci się pracuje w TV niż w filmie, gdzie czasem rola, kilkanaście, kilkadziesiąt zdań rozciąga się na miesiąc, dwa. Zauważyłem, że świadomie już wygrywasz scenę w jakimś porządku (nie żywiołowo - choć to zawsze potrzebne i nie można tego tłamsić), tzn. że w tej scenie wiesz, że masz "zagrać" jedno, dwa słowa, znaczenia, gesty, a resztę podporządkowuje się temu jednemu. I nie jest tak ważne, co się gra w danej scenie, czy gest, zachowanie jest adekwatne do tekstu, do sytuacji, grunt