czego za dużo, czego wcale. Usypiam na dwie godziny przed świtem. Okay, to przecież trening do żeglugi. Odchodząc od lądu muszę być przygotowany na co najmniej trzy noce na pokładzie. Ruch statków jest niesłychany. <br><br><tit>Komu w drogę</><br><br> Następnego dnia rano jadę pod Navy Exchange. Muszę kupić wiele rzeczy, w tym żywność. Nie, nie bierzcie mnie za żarłoka, z tym co dostałem od "Ocioszyńskiego", mogę żeglować trzy miesiące. Otrzymując jednak takie rarytasy, jak kiszoną kapustę w puszkach czy kaszankę, nie wypadało mówić: a trochę suszonych śliwek, a trochę majeranku, a trochę jajek...<br> Jeszcze raz chcę podkreślić, że wszystkie dary dostałem w najlepszym