Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
stał także coraz lepiej.
Jeśli chodzi o Mikitę,
Ten się trzymał własnym sprytem.

Lecz zwierzęta - że wymienię
Tchórze, jeże i jelenie,
Nawet kuny i niedźwiedzie -
Wszystkie były w wielkiej biedzie.

A tymczasem przyszła jesień,
Coraz głodniej było w lesie,
Coraz głodniej, coraz chłodniej,
Upływały dni, tygodnie,
W lesie było brak żywności,
Poszły wszystkie oszczędności,
A u rysia i u wilka
Ceny rosły co dni kilka.

Wilk Barnaba siedział w sklepie
I zmrużywszy jedno ślepie,
Wykrzykiwał: - Głodomory,
Opuszczajcie wasze nory,
Przybywajcie do mnie tłumnie!
Tylko u mnie, tylko u mnie
Są kiełbaski i serdelki,
I przysmaków wybór wielki!

Równocześnie z innej strony
stał także coraz lepiej.<br>Jeśli chodzi o Mikitę,<br>Ten się trzymał własnym sprytem.<br><br>Lecz zwierzęta - że wymienię<br>Tchórze, jeże i jelenie,<br>Nawet kuny i niedźwiedzie -<br>Wszystkie były w wielkiej biedzie.<br><br>A tymczasem przyszła jesień,<br>Coraz głodniej było w lesie,<br>Coraz głodniej, coraz chłodniej,<br>Upływały dni, tygodnie,<br>W lesie było brak żywności,<br>Poszły wszystkie oszczędności,<br>A u rysia i u wilka<br>Ceny rosły co dni kilka.<br><br>Wilk Barnaba siedział w sklepie<br>I zmrużywszy jedno ślepie,<br>Wykrzykiwał: - Głodomory,<br>Opuszczajcie wasze nory,<br>Przybywajcie do mnie tłumnie!<br>Tylko u mnie, tylko u mnie<br>Są kiełbaski i serdelki,<br>I przysmaków wybór wielki!<br><br>Równocześnie z innej strony
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego