Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
trudowi "Nord" pozbyła się czegoś, co można tylko porównać do szpecącego nowotworu o nieskończonej złośliwości. Lekka, rześka kręci się na cumach, drżąc przed startem jak niecierpliwy gołąb pocztowy. Pospiesznie, kilkoma ściegami "na moc" zszywam zauważone w ostatniej chwili rozprucie żagla - zapewne pamiątka po najkrótszym rejsie z Jokohamy. Niemal udeptuję stosy żywności - upakowanie tego zajęłoby co najmniej dzień... Wyrzucam na keję wszystko, co jest mi niepotrzebne - kanistry z paliwem, smar, kłęby przewodów. Dopiero teraz widać, ile człowiek ciągnie ze sobą tego paskudztwa!
Robi się jasno. Biegiem, biegiem. Jeśli spóźnię się na odpływ, nasz kosmiczny wehikuł pozostanie tu, zmuszony czekać na nowy pomyślny
trudowi "Nord" pozbyła się czegoś, co można tylko porównać do szpecącego nowotworu o nieskończonej złośliwości. Lekka, rześka kręci się na cumach, drżąc przed startem jak niecierpliwy gołąb pocztowy. Pospiesznie, kilkoma ściegami "na moc" zszywam zauważone w ostatniej chwili rozprucie żagla - zapewne pamiątka po najkrótszym rejsie z Jokohamy. Niemal udeptuję stosy żywności - upakowanie tego zajęłoby co najmniej dzień... Wyrzucam na keję wszystko, co jest mi niepotrzebne - kanistry z paliwem, smar, kłęby przewodów. Dopiero teraz widać, ile człowiek ciągnie ze sobą tego paskudztwa!<br> Robi się jasno. Biegiem, biegiem. Jeśli spóźnię się na odpływ, nasz kosmiczny wehikuł pozostanie tu, zmuszony czekać na nowy pomyślny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego