postawiłbym, zaraz po mieszkaniach, inwestycje wodne: cała Hiszpania cierpi na szalony brak wody, i to stanowi piętę achillesową nie tylko jej rolnictwa, ale także jej przemysłu. Czytałem kiedyś jakąś statystykę niemiecką, z której wynikało, że od 1900 do 1960 roku najwięcej wzrosło zapotrzebowanie nie węgla, i nie stali, i nie żywności, ale wody: jej konsumpcja wzrosła w ciągu tych sześćdziesięciu lat osiemdziesięciokrotnie, 80 razy. Przemysł chemiczny, elektryczny muszą konsumować astronomiczne ilości wody. Pamiętam też uwagę niejakiego Erica Johnsona, który był jakoś wkrótce po wojnie prezesem Amerykańskiej Izby Handlowej i był jednym z pierwszych Amerykanów, którego Malenkow po śmierci Stalina, zaprosił do