Do wieczora czytałam kondolencje - zmarli nie mają wrogów. Odezwali się i ci, którzy go niszczyli, i ci, co chowali głowę w piasek, kiedy trzeba było wystąpić i stawić czoła. Nawet tacy, których ja sama uważałam za zmarłych, aż sprawdzałam przez lupę stemple na telegramach, czy przypadkiem nie są zza grobu.<br>Nazajutrz zaczęłam opróżniać szafę. Jeszcze raz uprałam ostatnie koszule, ze znajomym przez te wszystkie lata zapachem potu i papierosów. Uprasowałam je, przyszyłam brakujące guziki. Stefan tył i ostatnio puszczały te dolne. Wyjęłam buty, przetarłam je szmatką. Zdjęłam wiszące na rozciągniętej tasiemce, po wewnętrznej stronie drzwi garderoby, krawaty. Rozłożyłam je na