tylko z tym rozpoczynały nowe życie w obcym i zadziwiającym świecie. Prawie natychmiast powstał proceder "ożywiania zmarłych". Kto obrotniejszy, skupywał stare kenkarty po poległych, za taki dokument płacono po dwieście pięćdziesiąt nowych złotych, czyli połowę otrzymanej pięćsetki. Ci, którzy zasnęli na wieczność, a których dokumenty dostarczono rodzinom, wspomagali je teraz zza grobu. Wciąż więc mimo wszystko uchodzili za żywych, aktywnych, istnieli na przekór śmierci. Czy zakłócam wieczysty spokój Konrada, korzystając z jego kenkarty? Był ojcem Irenki, jest nim, podpowiedział rozsądek. Ojciec troszczy się o swoje dziecko, podobnie jak troszczył się o nią na Kruczej. Mała rośnie, potrzebuje obuwia, bielizny. Jestem w porządku