Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok: 1996
Panie Boże - modliłem się w duchu, zaciskając powieki - spraw,
żeby już nikt nie przyszedł, żeby nic złego nas nie spotkało, żeby było
dobrze! Dobrze, dobrze, dobrze! - powtarzałem. Przez chwilę nie
myślałem o niczym. Potem otwierałem oczy i znów widziałem gałęzie,
słyszałem szum, trzaski, szelest. Czy ktoś nie patrzy na nas zza drzew?
Może czai się w mroku? Miałem ochotę krzyknąć. Zaciskałem powieki.
Materace rozłożyliśmy na płótnie namiotu, żeby nie leżały na gołej
ziemi. Ojciec milczał przez cały czas. Od chwili kiedy zostawiliśmy
tamtych trzech na starym miejscu, prawie się nie odzywał. Leżał na
wznak, z rękami pod głową - zupełnie nieruchomo. Pomyślałem
Panie Boże - modliłem się w duchu, zaciskając powieki - spraw,<br>żeby już nikt nie przyszedł, żeby nic złego nas nie spotkało, żeby było<br>dobrze! Dobrze, dobrze, dobrze! - powtarzałem. Przez chwilę nie<br>myślałem o niczym. Potem otwierałem oczy i znów widziałem gałęzie,<br>słyszałem szum, trzaski, szelest. Czy ktoś nie patrzy na nas zza drzew?<br>Może czai się w mroku? Miałem ochotę krzyknąć. Zaciskałem powieki.<br> Materace rozłożyliśmy na płótnie namiotu, żeby nie leżały na gołej<br>ziemi. Ojciec milczał przez cały czas. Od chwili kiedy zostawiliśmy<br>tamtych trzech na starym miejscu, prawie się nie odzywał. Leżał na<br>wznak, z rękami pod głową - zupełnie nieruchomo. Pomyślałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego