żeńskie nazwy stanowisk

żeńskie nazwy stanowisk

6.03.2021
13.09.2011

Witam!

Mam problem z żeńskimi formami nazw takich stanowisk, jak konserwator zabytków, kurator oświaty, dyrektor generalny. Jak jest poprawnie: wojewódzka konserwator zabytków Anna Kowalska czy wojewódzki konserwator zabytków Anna Kowalska? Podobnie sprawa wygląda z kuatorem: wojewódzka czy wojewódzki kurator oświaty Anna Kowalska?

Dziękuję i pozdrawiam

Przymiotnik określający nazwę stanowiska kobiety, taką jak konserwator, kurator, dyrektor, może mieć formę męską, dostosowaną do rzeczownika rodzaju męskiego, jak i formę żeńską, dostosowaną do rodzaju naturalnego, czyli płci.

Na ogół stosuje się zasadę, że jeśli mowa o stanowisku jako takim, a więc bez wymieniania konkretnej osoby, która to stanowisko zajmuje, przymiotnik ma postać rodzaju męskiego. Jeżeli zaś wymienia się konkretną osobę płci żeńskiej, na przykład Annę Kowalską, wówczas przymiotnik może wystąpić bądź w rodzaju męskim (informuje o większym prestiżu stanowiska), bądź w rodzaju żeńskim (ostatnio wiele kobiet życzy sobie, by za pomocą formy językowej informować o płci).

Spośród trzech wymienionych nazw stanowisk – konserwator, kurator, dyrektor – nazwa ostatnia występuje dość często w formie żeńskiej dyrektorka. Trzeba jednak pamiętać, że forma ta tradycyjnie oznacza mniejszy prestiż stanowiska; porównajmy: dyrektorka szkoły (chyba tylko w języku mówionym) – dyrektor departamentu.

Porada opublikowana: 13.09.2011

Małgorzata Marcjanik, prof., Uniwersytet Warszawski
  1. 6.03.2021

    Chciałabym się dowiedzieć, dlaczego w powyższej odpowiedzi padło stwierdzenie: „wówczas przymiotnik może wystąpić bądź w rodzaju męskim (informuje o większym prestiżu stanowiska)”? Czy w języku polskim istnieje reguła, która mówi o wyższości stanowisk męskich nad żeńskimi jeśli zakres wykonywanych obowiązków jest identyczny? Rozumiem, że odpowiedź została sformułowana prawie 10 lat temu, jednak ta odpowiedź jest w dalszym ciągu dostępna na Państwa stronie, jako rzetelnym źródle informacji i nie rozumiem, dlaczego w ten sposób porównywane są określenie zawodów wykonywanych przez różne płcie.

    Pozdrawiam

    Julia Pietruszewska
  2. 6.03.2021

    Reguły językowe nie decydują o tym, że jakaś forma odbierana jest jako bardziej lub mniej prestiżowa. Decyduje o tym zwyczaj użytkowników języka.

    A zwyczaj ten w omawianej kwestii ma związek z takim faktem historycznym, że zdecydowana większość zawodów (i związanych z nimi funkcji oraz stanowisk) wykonywana była przez mężczyzn. Nawet po roku 1918, kiedy kobiety uzyskały równe prawa, zawodowo pracowały w porównaniu z mężczyznami tylko nieliczne. A wyższe stanowiska niejako zarezerwowane były dla mężczyzn. Dlatego utrwaliło się przekonanie, że mężczyzna jest lepszym pracownikiem.

    Wraz z bezpłatnym szkolnictwem wyższym po drugiej wojnie wiele kobiet zdobyło wyższe wykształcenie i zaczęło „konkurować” z mężczyznami. Następnie między innymi ruchy kobiece (zwłaszcza feministyczne) sprawiły, że kobiety zaczęły być zawodowo dostrzegane i cenione w pracy zawodowej.

    Proces usamodzielnienia kobiet trwa nadal. Można zauważyć, że przyspieszył w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Kolejna fala feminizmu amerykańskiego sformułowała bowiem postulat widoczności kobiety w języku. Stąd i w Polsce obserwuje się dążenie kobiet do używania żeńskich odpowiedników form tradycyjnie męskich, takich jak „posłanka”, „ministra”, „archeolożka”. (Proszę zauważyć, że nazwy zawodów od lat wykonywanych przez kobiety, miały formy żeńskie, np. „nauczycielka” czy „aktorka”). Nie jest to jednak zjawisko powszechne – kobiety o poglądach bardziej tradycyjnych (a takich jest obecnie większość) wolą formy „pani mecenas”, „pani doktor” niż „pani mecenaska”, „pani doktorka”. Myślę, że odczuwają je one jako bardziej prestiżowe właśnie, a nie świadczące o dyskryminacji. Dodam, że nie wszystkie formy żeńskie kojarzą się z jednakowym prestiżem. W sklepie od lat pracowała „pani kierowniczka”, ale na uczelni zakładem naukowo-badawczym czy katedrą kierowała (i kieruje nadal) tylko „pani kierownik”. Na uniwersytecie była (i jest) „pani profesor”, a w szkole – alternatywnie „pani profesorka”.

    Omawiane procesy zachodzą nieustannie – sama doświadczam tego, że w notkach biograficznych nazywana już jestem „językoznawczynią” i „badaczką” (ale jeszcze nie „profesorką”), a nie jak do niedawna – „językoznawcą” i „badaczem”.

    Tak więc z pewnością za następne 10 lat będzie trzeba sformułować na ten temat nową ekspertyzę.

    Małgorzata Marcjanik
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego