Kryzys polszczyzny?

Kryzys polszczyzny?
26.06.2003
26.06.2003
Gdzie szukać najczystszej polszczyzny? Często mam wrażenie, że język polski to jeden wielki śmietnik, szczególnie w ostatnich czasach, kiedy rozwój technologii nabrał takiego tempa. Wydaje się, że ludzie nie nadążają z humanizowaniem zjawisk ze świata techniki, co skutkuje jakąś kompletną degradacją ducha, kurczowym rozglądaniem się za jakmiś jakościami, które dałyby poczucie panowania nad wytworami ludzkiego umysłu.
Serdecznie pozdrawiam
Jacek Serafin
Na tak dramatycznie postawione pytanie trudno odpowiadać. Myślę, że prezentowanie zjawiska w takich kategoriach, w tak jednoznacznie pesymistyczny sposób, nie może przyczynić się do poprawy sytuacji. To prawda, mnożą się w polszczyźnie zarówno słowa wulgarne i agresywne, jak wątpliwej wartości zapożyczenia. To prawda, coraz mniej odwoływania się do autorytetów, mniej powszechnie uznawanych wzorców. Prawda też, że często nie chodzi nam w mówieniu o dobre porozumienie, ale o szybkie i ekonomicznie wymierne efekty. Ale…
Rzeczywistość zmienia się błyskawicznie. Tak samo – środki komunikowania się. Biedny język musi za tym wszystkim nadążać, opisywać wszystko, dostosowywać się… A w dziedzinach humanistycznych przemiany także często związane są z technicyzującymi nasze myślenie przemianami technologii. Gdzie szukać wzorców języka? Już nie w teatrze ani (zwłaszcza najnowszej) literaturze, zapewne nie w kinie i w komercyjnych rozgłośniach. Może jeszcze na uniwersytetach i w instytutach naukowych, może w poważnej publicystyce… I, oczywiście, w sobie – i tę polszczyznę, która nam bliska, upowszechniać. Metody administracyjne, cenzura językowa, restrykcje – nie pomogą. Prędzej pomoże tworzenie mody na mówienie poprawne i eleganckie. W swoim optymizmie czuję, że taka moda się pojawi.
Z pozdrowieniami
Jerzy Bralczyk, prof., Uniwersytet Warszawski
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego