do McDonalda

do McDonalda
2.12.2012
2.12.2012
Szanowni Państwo,
bardzo proszę o rozwianie moich wątpliwości co do zapisu nazw produktów z dopełniaczem saksońskim. Wiadomo, że powinno się mówić „Idę do McDonalda” (nie: McDonaldsa), „Używam Helmana” (nie: Helmansa – chodzi o majonez) itp. Co jednak z takimi nazwami jak Jack Daniel's, Balantine's, Redd's? Wszyscy, których znam, dopełniacz wymawiają kolejno: [danielsa], [balantajsa], [redsa].
Iwona Nowakowska
McDonald's to przykład znany, o jego poprawnej odmianie wiele mówiono, jest nawet uwzględniona w słownikach ortograficznych. Mimo to warianty uważane za niepoprawne występują dość często, i to nawet w tekstach starannie redagowanych. Na przykład statystyka dla dopełniacza lp w Narodowym Korpusie Języka Polskiego (podkorpus zrównoważony) przedstawia się następująco:
McDonalda – 141 wystąpień
McDonald'sa – 83 wystąpienia
McDonaldsa – 17 wystąpień

Można spodziewać się, że wypadku mniej znanych nazw stopień rozchwiania normy będzie jeszcze większy.
Zastanawiam się, czy odmiana typu „Idę do McDonald'sa” naprawdę zasługuje na potępienie. W uzasadnieniu takiego sądu mówi się, że w słowie McDonald'sa polska końcówka dubluje angielski morfem dopełniacza, a więc że ten ostatni jest niepotrzebny. Jakoś jednak nikomu nie przeszkadza, że np. w słowie dropsy polska końcówka dubluje angielski morfem liczby mnogiej i że to samo zjawisko widoczne jest w wielu innych zapożyczeniach z angielskiego (np. Eskimosi, ang. Eskimo, lm Eskimos, podobnie fotosy, Hindusi, Jankesi, komandosi, komiksy, kraksy, slamsy), rzadziej z innych języków (np. notesy z francuskiego note 'notatka', lm notes). Przykłady te obrazują zjawisko tzw. depluralizacji, zwane tak dlatego, że warunkiem zdublowania obcego morfemu liczby mnogiej rodzimą końcówką jest brak poczucia, że ów morfem wyraża mnogość. To, co widać w formach typu McDonald'sa, można przez analogię nazwać degenetywizacją (od łacińskiego genetivus 'dopełniacz'), ponieważ warunkiem zdublowania angielskiego morfemu 's polską końcówką dopełniacza jest brak poczucia, że morfem ów sam jest wykładnikiem tego przypadka. Jeżeli zaś nie walczymy z depluralizacją w wyrazach zapożyczonych, to czemu tak bardzo razi nas degenetywizacja?
Nie tylko ten argument skłania mnie do wniosku, że wbrew regule pozostawienie angielskiej końcówki dopełniacza i zdublowanie jej końcówką polską może być uzasadnione. Jeśli bowiem kontekst nie rozstrzyga, co mamy na myśli, mówiąc: „Sięgnął po butelkę Jacka Daniela” (np. czy to nie jakiś Jacek Daniel zostawił po sobie butelkę coli), to lepiej zrobimy, mówiąc: „Sięgnął po butelkę whisky Jack Daniel's” lub „Sięgnął po butelkę Jacka Daniel'sa”. Łatwość identyfikacji nazwy handlowej powinna mieć pierwszeństwo przed słabo ugruntowaną regułą fleksyjną. (Zauważmy przy okazji, że skrupulatne trzymanie się reguły ortograficznej i pisanie jacka daniela – jak fiata, ikarusa – zmniejszyłoby tu skalę wątpliwości, ale nie usunęłoby ich).
Jeszcze jednym argumentem może być to, że niektóre angielskie Saxon genitives zgubiły apostrof, np. Harrods, dawniej pisany Harrod's, lub zarówno apostrof, jak i końcówkę dopełniacza, np. Longman, dawniej Longman's. Użytkownicy języków obcych, w tym polskiego, nie mają obowiązku wiedzieć, które angielskie -s jest dawnym wykładnikiem dopełniacza, a które pełni inną funkcję. Tym samym nie ma nic dziwnego ani nagannego, moim zdaniem, w tym, że w wypadku mniej znanych nazw będą dublowali wykładniki fleksyjne.
Cały ten problem można łatwo rozwiązać na gruncie wdrożonej w Nowym słowniku poprawnej polszczyzny koncepcji normy hierarchicznej. Można mianowicie uznać, że odmiana typu butelka Jacka Daniela należy do normy wzorcowej, podczas gdy odmiana typu butelka Jacka Daniel'sa reprezentuje normę użytkową (co nie musi wcale oznaczać: gorszą, jeśli uznać za istotny argument dotyczący komunikatywności wypowiedzi).
Najmniej uzasadnione wydaje się pomijanie samego apostrofu tam, gdzie w formie oryginalnej jest on jeszcze obecny, np. McDonaldsa. Statystyka przytoczona na początku tej odpowiedzi pokazuje, że szczęśliwie piszących nie opuszcza tu wyczucie tego, co właściwe.
Mirosław Bańko, Uniwersytet Warszawski
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego