o apostrofie II
— piszemy Murilla, a nie Murillo’a (M. mógłby być Murill),
— jedzie się do Kabulu (nie do Kabul’u) tak samo jak do Honolulu,
— ze Spychowa – obsługuje mianowniki -ow, -ów i -owo.
A zatem oba argumenty (niewymawianie ostatnich liter [zob. poprzednie pytanie — Red.] i troska o mianownik) są mocno nieprzekonujące.
12.04.2010
12.04.2010
Proszę o obronę apostrofu (cz. 2). Czemu ważne jest, by pisać Wayne’em, a nie Waynem? Argumentem mogłoby być zachowanie pisowni, która pozwoli odtworzyć mianownik, ale:— piszemy Murilla, a nie Murillo’a (M. mógłby być Murill),
— jedzie się do Kabulu (nie do Kabul’u) tak samo jak do Honolulu,
— ze Spychowa – obsługuje mianowniki -ow, -ów i -owo.
A zatem oba argumenty (niewymawianie ostatnich liter [zob. poprzednie pytanie — Red.] i troska o mianownik) są mocno nieprzekonujące.
Jeśli dobrze rozumiem to i poprzednie pytanie, chodzi Panu raczej o wyrugowanie apostrofu z polskiej ortografii, a moim zadaniem miałoby być uzasadnienie używania tego znaku. Na jego obronę powiem więc, że jest to znak, który nie narzuca się zbytnio (i jest rzadko używany), a jego zastosowanie zostało całkiem precyzyjnie określone i ograniczone do zapisu ściśle określonych form pochodnych od wyrazów obcych. Najlepszy dowód, że na ok. 1,2 tysiąca porad ortograficznych, których udzieliliśmy w naszej poradni, zaledwie kilkanaście dotyczyło apostrofu.
Z uzasadnianiem reguł ortograficznych sprawa jest ogromnie trudna, bo mają one w znacznym stopniu charakter umowny. Ustalono, że będziemy pisać tak i tak, i choć często nam się to nie podoba, nie kwestionujemy tego. Mamy bowiem świadomość, że ewentualne zmiany na lepsze mogą się okazać w praktyce tak trudne do zastosowania, że lepiej zaakceptować niedoskonałe, być może, zasady obowiązujące obecnie.
Z uzasadnianiem reguł ortograficznych sprawa jest ogromnie trudna, bo mają one w znacznym stopniu charakter umowny. Ustalono, że będziemy pisać tak i tak, i choć często nam się to nie podoba, nie kwestionujemy tego. Mamy bowiem świadomość, że ewentualne zmiany na lepsze mogą się okazać w praktyce tak trudne do zastosowania, że lepiej zaakceptować niedoskonałe, być może, zasady obowiązujące obecnie.
Jan Grzenia