śmiałe spolszczenia nazw handlowych

śmiałe spolszczenia nazw handlowych
24.02.2013
24.02.2013
W jaki sposób zapisywać potoczne określenia powstałe od nazw, zwykle angielskich, marek? Z wielkiej, czy małej litery; spolszczać pisownię? Mam na myśli chociażby słowa mak (McDonald’s) albo fejs (Facebook).
Internauci zwykle siedzą na fejsie oraz chodzą do maka. Myślę, że postępują racjonalnie, wybierając pisownię małymi literami, gdyż wielka litera ma ułatwiać rozpoznanie nazwy handlowej, podobnie jak zachowanie innych szczegółów oryginalnej pisowni, jeśli natomiast ktoś stosuje pisownię fonetyczną, aby nazwę „oswoić”, to świadomie zaciera jej funkcję identyfikującą. W tej sytuacji zamiana dużej litery na małą jest już tylko małym krokiem w tym samym kierunku.
Warto zauważyć, że choć chodzimy do maka, to – w innym znaczeniu – kupujemy Maka, może z obawy, że w przeciwnym razie doszłoby do pomylenia Maków (Maców) i maków (kwiatów). Z zasadami pisowni ma to wszystko niewiele wspólnego: z zasady, która każe pisać np. „Kowalski jechał fiatem”, wynika, że Kowalski powinien kupić maca lub maka. Ta sama zasada wspiera siedzenie w maku (jednym z wielu barów tej sieci), ale na Fejsie (jest jeden taki).
Na ogólne pytanie, czy polszczyć pisownię, nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Polszczyć – jeśli się chce skrócić dystans, przełamać bariery, wytworzyć swojski klimat, coś w rodzaju leksykalnego Soplicowa („Tam się człowiek napije, nadysze Ojczyzny”). Nie polszczyć – jeśli naszym zamiarem jest podtrzymywanie dystansu, budowanie autorytetu, imponowanie odbiorcy, nadanie czemuś charakteru elitarnego (ta lista jest daleka od wyczerpania, ponieważ obca forma może być nośnikiem wielu treści, czy raczej skojarzeń, nie w pełni jeszcze rozpoznanych).
Mirosław Bańko, Uniwersytet Warszawski
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego