nigdy się nie zdradziła. Ale to było wiele lat później.<br>Wtedy, w 1968, żyła jeszcze Babunia. Przyjechałem wprost z Warszawy kolejką podmiejską, chcąc jak najbardziej opóźnić całą rozmowę. Dostałem herbatę, maliny z cukrem i po paru minutach rozmowy ogólnej ciocia, widząc że ze mną coś się dzieje, przeprosiła matkę i wyszła ze mną na werandę, starannie zamykając drzwi za sobą.<br>- Coś się stało, tak? Coś z Magdą? Pobieracie się? Matka się nie zgadza?<br>Znała Magdę, lubiła, oczywiście akceptowała mój wybór. Pokręciłem głową, milcząc. Zapaliła papierosa i położyła mi rękę na dłoni.<br>- Już wiem. Nic nie mów. Czy nie ma innego wyjścia