na Aurelię, przemknął po niej błyskawicznie i znów się zwrócił w stronę babci - ... na zawsze - dodał Konrad grobowo.<br>I ruszył w stronę drzwi.<br><br><page nr=132><br>- Ale, ale, chwileczkę, Konradzik, chodź no tu, synuś! - zakrzyknęła babcia. - Nie myśl sobie, że ja cię tak zaraz puszczę! Pralkę mi naprawiłeś, musisz teraz się napić kompotu.<br>- Ależ nie, dziękuję - rzekł Konrad męczeńskim głosem i ruszył do wyjścia.<br>- Z rabarbaru! - dodała babcia.<br>- Z czego? - zainteresował się Konrad.<br>- Z mojego własnego rabarbaru.<br>- Nie jadłem czegoś takiego, jak rabarbar - rzekł Konrad w zadumie. - Czy jest pani pewna, że nie będę tu komuś przeszkadzać?<br>- Jestem pewna - zapewniła go babcia i wszyscy