tym mniej szczęśliwym, znalazłszy dla siebie miejsce na ziemi w tym domu, gdyż prawie nie ruszają się stąd, co najwyżej w odwiedziny do najbliższej rodziny mieszkającej na tej samej ulicy... To są ludzie nieszczęśliwi, przytakuje don Luigi z plebanii naprzeciw, (ale ruchem ręki zagarnia także nasz dom, a w nim Antonia i Antonię), bo pracują dużo, a cieszą się mało. Kiedyś, mówi nasz przyjaciel Marino, wieczorami wszystkie knajpki tu po wzgórzach były pełne, ludzie przychodzili i przyjeżdżali całymi rodzinami; teraz zamykają się w domach, w świecie kolorowych telewizorów...<br> Szliśmy właśnie przez Weronę w wielkim pochodzie na rzecz pokoju, młodzi ludzie za