palcach w kusej, koronkowej spódniczce, uszytej tak, by widzowie domyślali się, jak wiele przed nimi ukrywasz.<br> Arlekin, mały bohater tej komedii dell'arte, którą zawsze jest życie artysty, patrzy namalowanymi oczami, jak obracasz się, odchodzisz, wracasz i znowu go żegnasz, porwana przez narastający, groźny cień... Śmierć? Los? Przeznaczenie? Fatum? Mały, osamotniony Arlekin w jaskrawym kręgu światła...<br> Czym się kierujesz, bo jednak wracasz do swej kukiełki? Miłością? Litością? A może własną samotnością, którą już teraz przeczuwasz?<br> Publiczność bije ci brawa... Pułkownicy i ziemianie klaszczą najmocniej. Nawet znudzone fordanserki podniosły głowy znad swych oszukanych koktajli i wydają się wzruszone...<br>Arlekin istnieje, Arlekin odradza się