się obudziłem, Hermie nie było, nie było też Suzie i Duddie, leżałem nagi w łóżku, przykryty samym tylko prześcieradłem, i słyszałem głos Felka, który szeptał przez sen:<br>- I love you, Hermie... I love you very much...<br>Kallipygos<br>Nasz opiekun, pan Henryk Hadała, podczas kolacji w kantynie Domu Czerwonego Krzyża w Bagdadzie wspomniał, że nie wiadomo gdzie przyjdzie nam spędzić tegoroczną Wigilię i święta Bożego Narodzenia, kto wie, może właśnie tam, w Ziemi Świętej, od której już tak niewiele nas dzieliło, zaledwie kilkaset kilometrów...<br>a ja, słuchając jego słów, przypominałem sobie nasze domowe Wigilie i zatrzymałem się w pamięci na tej wprawdzie