w jednakowy sposób. Przychodził na przykład do Kantary: - Zna pan redaktora Krupę? - Nie <page nr=214>.<br>- To go pan...<br>O, wtenczas to się śmiał, ryczał na całe gardło i już przez cały dzień opowiadał wszystkim, jak to Kantarę wykiwał.<br>Otóż pewnego wieczoru Roman, Janik i Bandera siedzieli przy jednym stole i obliczali kasę. Bandera skończył pierwszy, zapalił papierosa, dmuchnął dymem i spojrzał na Romana.<br>- No, jak tam, panie Boryczko?<br>- Co by, nic - odparł Roman niechętnie, czując, co Bandera ma na myśli.<br>- Wszyscy gadają, że pan poważnie o tej "Halce" myśli. Roman hamując złość odpowiedział żartobliwie: - Nic jej przecież nie brakuje, nogi ma, głowę, ręce