skóry, błyskawicznie pochłaniany w elektronicznej źrenicy. I co? Siedzi sobie teraz Zygmunt w kinie, starym, dobrym kinie i ogląda nową Seksmisję - wcale nie komedię, tragifarsę. A może Zygmunt wpycha ryj w nie swoje sprawy? Bo łatwo, za łatwo mu przychodzi stawianie diagnoz dotyczących świata. Słowa, słowa, zdania, językowe światy...<br>Nagle Bocian zerwał się z miejsca. Dysząc, wskazał na małego chłopczyka, a z jego ust wydarł się przerażający, zwierzęcy krzyk, rozdzierający całą salę:<br>- To dziecko jest martwe!<br>Ludzie odwrócili się w jego stronę. Zapadła grobowa cisza. Trawka z Zygmuntem spojrzeli zaskoczeni na kumpla, a kamera natychmiast wychwyciła jego postać i powlokła na