krzyknął:<br>- Czołem, żołnierze!<br>- Czołem, panie marszałku! Łapa poczerwieniał.<br>- Wróć! Coście wrzasnęli? Żołnierze byli skonsternowani.<br>- No, czołem, panie marszałku - bąknął Kajaki.<br>- To może ja czytałem ten rozkaz do much, co? Może mam go podrzeć i rzucić wronom na gniazdo? A może w ogóle nie było rozkazu?<br>- Nogi już bolą - rzekł kwaśno Bocian.<br>- Milczeć! Kaziuk, jak należy zawołać?<br>- Czołem, panie główny marszałku!<br>- Otóż to. Łapa odstąpił jeden krok do tyłu.<br>- Czołem, żołnierze!<br>- Czołem, panie główny marszałku.<br>- W miejscu, rozejść się! Usiedli na czarnych pieńkach. Bocian przetrząsnął kieszenie, znalazł niedopałek junaka. Zapalił ze znawstwem, puszczając przed siebie bąbel dymu.<br>- Teraz rozwiązywać wojsko, kiedy mamy