ścieżki zdrowia na komendach, <orig>opluskwianie</> w gazetach, a wyście się dali nabrać, że to wszystko było naprawdę - tu powinien się minister generał klepnąć w udo i wybuchnąć śmiechem: - A teraz, kochani, uściśnijmy się! I rzeczywiście ściskał serdecznie kolejne dłonie, a szczególnie czule witał się z Jackiem Kuroniem, co podkreślił słownie. Bodajże tylko Zbyszek Bujak przeżył prawdziwy dramat wewnętrzny. Gdy przyszła jego kolej, stanął nagle i zawahał się - pewnie jak przed swoim pierwszym skokiem spadochronowym - co robić. Nie podać ręki - idiotycznie, podać też niedobrze, no ale skoro już się przyszło... i podał, ale z trudem, jakby dźwigał na dłoni wielki ciężar. Władysław