Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
tylko jej własna proza. Wszystko w niej było zanadto wycyzelowane i sztuczne, a przy tym jednakowo ważne - twarz, intelekt, uczesanie, rękawiczki.
Nie znając jeszcze jej imienia, powiedziałem:
- Przypomina mi pani Dianę z Gabii, której posąg widziałem w Luwrze. Będę panią nazywał Dianą.
- To brzmi dość paradoksalnie - odrzekła z wystudiowanym uśmiechem. - Bogini łowów, upolowana przez małego diabła.
Domyśliłem się, że Wojtek opowiadał jej o początkach naszej przyjaźni, gdyż ja go właśnie tak w dzieciństwie nazywałem.
- Jemy po ciastku z kremem - rzekła Diana decydując za nas wszystkich.
- Po dwa - powiedziałem jej na przekór.
- Pan doktor funduje! - zawołał Wojtek. - Fundował mi stale i doprowadził
tylko jej własna proza. Wszystko w niej było zanadto wycyzelowane i sztuczne, a przy tym jednakowo ważne - twarz, intelekt, uczesanie, rękawiczki.<br>Nie znając jeszcze jej imienia, powiedziałem:<br>- Przypomina mi pani Dianę z Gabii, której posąg widziałem w Luwrze. Będę panią nazywał Dianą.<br>- To brzmi dość paradoksalnie - odrzekła z wystudiowanym uśmiechem. - Bogini łowów, upolowana przez małego diabła.<br>Domyśliłem się, że Wojtek opowiadał jej o początkach naszej przyjaźni, gdyż ja go właśnie tak w dzieciństwie nazywałem.<br>- Jemy po ciastku z kremem - rzekła Diana decydując za nas wszystkich.<br>- Po dwa - powiedziałem jej na przekór.<br>- Pan doktor funduje! - zawołał Wojtek. - Fundował mi stale i doprowadził
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego