Typ tekstu: Książka
Autor: Żukrowski Wojciech
Tytuł: Kamienne tablice
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1966
dziwnie wesołych, aż ta nagła radość, zaczepne pokrzykiwania, śmiech jak gruchanie gołębi i brzęk muzyki zaniepokoiły Margit.
Wodziła oczami po gęstwie głów, których przybywało na ganeczkach. Kobiety pokazywały ją palcami, wydając ptasie okrzyki zdziwienia.
Uniosła ku nim rękę, zatrzepotała dłonią na powitanie, odpowiedział jej gwar rozbawionych głosów.
- To szkoła?
- Nie. Burdel.
Wodziła wzrokiem wzdłuż uliczki, patefony grały, chrypiały głośniki radiowe. Takie same dziewczęta z klejnotami we włosach wychylały się z niezliczonych okien.
- Jak to możliwe? Te wszystkie domy? - nie mogła pojąć - cała ulica? Tu chyba są setki.
- Tysiące - poprawił. - Lekkiego życia to one nie mają. Co sobota przychodzi ojciec ze wsi
dziwnie wesołych, aż ta nagła radość, zaczepne pokrzykiwania, śmiech jak gruchanie gołębi i brzęk muzyki zaniepokoiły Margit.<br>Wodziła oczami po gęstwie głów, których przybywało na ganeczkach. Kobiety pokazywały ją palcami, wydając ptasie okrzyki zdziwienia.<br>Uniosła ku nim rękę, zatrzepotała dłonią na powitanie, odpowiedział jej gwar rozbawionych głosów.<br>- To szkoła?<br>- Nie. Burdel.<br>Wodziła wzrokiem wzdłuż uliczki, patefony grały, chrypiały głośniki radiowe. Takie same dziewczęta z klejnotami we włosach wychylały się z niezliczonych okien.<br>- Jak to możliwe? Te wszystkie domy? - nie mogła pojąć - cała ulica? Tu chyba są setki.<br>- Tysiące - poprawił. - Lekkiego życia to one nie mają. Co sobota przychodzi ojciec ze wsi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego