mu przez głowę. Przecież po tym wszystkim to jest niemożliwe! - powtarzał.<br>Lecz niestety, było to całkiem możliwe. Przytuliła się do niego, poczuł jej ciepłe ciało. "O, jakże nieszczęśliwe", pomyślał z niedorzecznym miłosnym politowaniem, wyczuł jej zrozpaczone gorączkowe ruchy, pojął, że trzyma go się w tej chwili jak ostatniej deski ratunku. Bydlęcy tragizm udzielił mu się natychmiast, czuł przejmujący ból, towarzyszący największej zmysłowej radości, chirurg wyszeptał błędnie: - Rebeko! - ale znowu na twarz narzucono mu maskę kobiecego chloroformu i żółte iskry zamigotały przed jego oczami. Było straszliwie niewygodnie, poduszki gniotły, wydawało się, że całe łóżko było zawalone przeszkadzającymi poduszkami, więc po chwili poduszki