1948)<br>Rzeźbił sceny ewangeliczne, pełne bólu, dramatu, cierpienia. Ale do Stowarzyszenia Twórców Ludowych nie przyjęto go. Powiedzieli, że rzeźby nie są ludowe. Poszedł więc do Związku Plastyków, ale stamtąd też go odesłali - nie miał za sobą studiów na Akademii Sztuk Pięknych. Amatorzy też go nie chcieli. Tym bardziej etnografowie w Cepelii. Ktoś poradził mu, żeby poszedł do mnie, do Instytutu Sztuki. Zachwyciły mnie rzeźby, już wcześniej je widziałem u znakomitego scenografa Andrzeja Kreüz-Majewskiego. Przekonałem Cepelię. Zrobili mu wystawę, jednak na wszelki wypadek posłali do Śledzia profesjonalnego rzeźbiarza, aby nauczył go rzeźbić "po ludowemu", jak trzeba. Ten powiedział: ładne cienkie rączki