pół godziny śpiewam ci nad uchem. Cha, cha, cha, chi, chi, chi. Szykuję ci siurpryzę. - Wyglądał nieprawdopodobnie błazeńsko. Cóż on znowu knuje? Miał na sobie sztuczkowe spodnie, granatową marynarkę i smokingowy kołnierzyk. - Słuchaj - rzekł przymilnie - pożycz mi tę swoją czerwoną muszkę w grochy...<br>- Weź - powiedziałem - cóż znowu za błazeństwa wyrabiasz?<br>- Cha, cha, cha - zaśmiał się Roullot mizdrząc się przed lusterkiem. - Suzanne wyjechała, a ja ci szykuję siurpryzę. - Miałeś, chamie, miałeś chamie, złoty róg, cha, cha, cha.<br>Nie chciało mi się zastanawiać nad tymi idiotycznymi słowami.<br>- Idź już do ciężkiej cholery - powiedziałem - i nie wrzeszcz mi nad uchem. Źle się czuję.<br>- To poczujesz