Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
blisko, tak wnikliwie związany z miejscową kurią.
Poczułem się cały zlany potem.
- Czy to ma znaczyć, że nic się tu nie da załatwić, to jest w Rzymie, a tylko wszystko na miejscu, w Toruniu? Zadźwięczał telefon. Ksiądz de Vos podniósł słuchawkę: - Nie, nie! - rzekł. - Już kończymy. Zagadaliśmy się
tylko dłużej. Chwileczkę - przeprosił i zakrył słuchawkę ręką. - Jest pan teraz wolny? - zwrócił się do mnie.
- Służę księdzu, oczywiście!
- Jest teraz wolny - przekazał ksiądz de Vos moją gotowość w telefon. - Już go ekspediuję. Będzie u monsignora za kwadrans. Do zobaczenia. Do zobaczenia.
Odłożył słuchawkę. Polecenia jego były następujące: - Proszę zaraz zejść na dół
blisko, tak wnikliwie związany z miejscową kurią.<br>Poczułem się cały zlany potem.<br>- Czy to ma znaczyć, że nic się tu nie da załatwić, to jest w Rzymie, a tylko wszystko na miejscu, w Toruniu? Zadźwięczał telefon. Ksiądz de Vos podniósł słuchawkę: - Nie, nie! - rzekł. - Już kończymy. Zagadaliśmy się<br>tylko dłużej. Chwileczkę - przeprosił i zakrył słuchawkę ręką. - Jest pan teraz wolny? - zwrócił się do mnie.<br>- Służę księdzu, oczywiście!<br>- Jest teraz wolny - przekazał ksiądz de Vos moją gotowość w telefon. - Już go ekspediuję. Będzie u monsignora za kwadrans. Do zobaczenia. Do zobaczenia.<br>Odłożył słuchawkę. Polecenia jego były następujące: &lt;page nr=59&gt; - Proszę zaraz zejść na dół
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego