widać było, że nie zależy mu na uwadze swego rozmówcy ani na tym, żeby ten go zrozumiał. Zależało mu jedynie na wypowiedzeniu się, na ulżeniu sobie słowami. Mógł opowiadać byle komu, aby tylko opowiadać. Bełkotał więc, patrząc przed siebie gorejącym, wściekłym wzrokiem: - Przeklęta rzecz, rozumiesz, nie jest jeszcze dokładnie wyświetlona. Co to może być ta ósma minuta?<br>- Ósma minuta? zapytał krawiec. - Ósma?... Ale ja chciałem panu co innego donieść.<br>A?! - zawołał Widmar i jak gdyby oprzytomniał nagle. Przeczuł od razu, o co chodzi, - Okno. - Okno - powtórzył starzec i zawstydził się. Jąkając się powiedział Widmarowi o synu swym, Boruchu, i o pani w