Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
ryk, a reszta stada odpowiedziała cichszymi pomrukami, podobnymi bardziej do odgłosu łamania kry lodowej niż zwierzęcego głosu... Stado przysiadło nisko nad ziemią. Deszcz. Ciepły, oczyszczający. Zygmunt wychylił się mocniej, unosząc głowę wprost na strugi wody lejącej się z nieba - pragnął czym prędzej na nowo nauczyć się nieba, powietrza i chmur. Deszcz w oczach, we włosach, deszcz obmywający blizny, poranioną skórę. Balsam na obolałe oczy i usta. Cóż za ekstaza, rozkosz wilgotnego oddechu! Gdyby ktoś zobaczył teraz Zygmunta, mógłby posądzić go o autoerotyczne igraszki! Ale na podwórku nie było nikogo. Pociemniała ziemia spoglądała w niebo rozszerzającymi się z minuty na minutę kałużami
ryk, a reszta stada odpowiedziała cichszymi pomrukami, podobnymi bardziej do odgłosu łamania kry lodowej niż zwierzęcego głosu... Stado przysiadło nisko nad ziemią. Deszcz. Ciepły, oczyszczający. Zygmunt wychylił się mocniej, unosząc głowę wprost na strugi wody lejącej się z nieba - pragnął czym prędzej na nowo nauczyć się nieba, powietrza i chmur. Deszcz w oczach, we włosach, deszcz obmywający blizny, poranioną skórę. Balsam na obolałe oczy i usta. Cóż za ekstaza, rozkosz wilgotnego oddechu! Gdyby ktoś zobaczył teraz Zygmunta, mógłby posądzić go o autoerotyczne igraszki! Ale na podwórku nie było nikogo. Pociemniała ziemia spoglądała w niebo rozszerzającymi się z minuty na minutę kałużami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego