chwilę "orgiastki", i to osłupienie prawowitej żony, gdy wszedłszy niespodziewanie, patrzy "przerażona, drżąca na hulającą kobietę [...] i szepce z rozpaczą pomieszaną z gorzkim szyderstwem: (r)Ja tak nie umiem! Ja tak nie potrafię!Ż"...<br><br> A więc, Lucyś, "moja Najmilsza, postaraj się mnie o wiadomość o takim tańcu, o tej orgiastce!"...<br><br> Dumania "nocne, chmurne i łez pełne", a raczej cieszyć się teraz trzeba, że bez skazy na niewieścim honorze, bez ranienia ambicji, w każdej chwili można prosić pana Godlewskiego z przyszłą żoną w gości, ilekroć razy się zapragnie, i tym samym uśmierzać "mękę straszną, samotność bez granic"... Szkoda tylko, że jego wybranka