Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
Dziś prasa...
Patrzy proboszcz na Hansa, słyszy umiar w jego słowach, słyszy obawę.
- Frau Gerta... - A kiedy gospodyni stanie w drzwiach, skinie głową, żeby podeszła bliżej. - Dziś jeszcze... nawet teraz, tak, tak... zaraz... proszę zadzwonić do nauczycielki... Podobno ma jakieś kłopoty z bachorami. Niech koniecznie zajdzie do kościoła przed szkołą. Dziękuję Gercie. - Położy rękę na ręce Hansa, ale na moment tylko. - Jutro, po mszy świętej... pójdziemy na grób. Dobranoc... Ja tu mam jeszcze to i owo do załatwienia... Dobranoc, mój synu.
Zanim wstąpił na pierwszy stopień, usłyszał głos Gerty. Telefonowała.
Pokój. Otworzył szeroko okiennice. Na rękach poczuł grube krople deszczu. Nie
Dziś prasa... <br>Patrzy proboszcz na Hansa, słyszy umiar w jego słowach, słyszy obawę. <br>- Frau Gerta... - A kiedy gospodyni stanie w drzwiach, skinie głową, żeby podeszła bliżej. - Dziś jeszcze... nawet teraz, tak, tak... zaraz... proszę zadzwonić do nauczycielki... Podobno ma jakieś kłopoty z bachorami. Niech koniecznie zajdzie do kościoła przed szkołą. Dziękuję Gercie. - Położy rękę na ręce Hansa, ale na moment tylko. - Jutro, po mszy świętej... pójdziemy na grób. Dobranoc... Ja tu mam jeszcze to i owo do załatwienia... Dobranoc, mój synu. <br>Zanim wstąpił na pierwszy stopień, usłyszał głos Gerty. Telefonowała. <br>Pokój. Otworzył szeroko okiennice. Na rękach poczuł grube krople deszczu. Nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego