Typ tekstu: Książka
Autor: Dymny Wiesław
Tytuł: Opowiadania zwykłe
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1963
upił trochę piwa i ciągnął:
- Głupi jest ten naród. Widzisz tego konia? - pokazał parszywą
chabetę. - To tak, jak byś ich wszystkich razem do kupy widział.
Parszywe to, leniwe. Nawet własnego łajna spod siebie nie usunie i
tylko czeka na cud i zmiłowanie boskie, zamiast płoty ponaprawiać i
chałupy wybielić. Ale Franc dał się na to nabrać. Jakbyś go znał, tobyś
powiedział, że to filozof jaki albo co. Ale dał się nabrać. Na dziwkę.
Ot i cała jego filozofia w tym bajorze teraz tonie - mówił wolno, jakby
od niechcenia.
Policjant słuchał go, garbiąc się nad stołem i mrugając oczami.
Patrzył na tego
upił trochę piwa i ciągnął:<br> - Głupi jest ten naród. Widzisz tego konia? - pokazał parszywą<br>chabetę. - To tak, jak byś ich wszystkich razem do kupy widział.<br>Parszywe to, leniwe. Nawet własnego łajna spod siebie nie usunie i<br>tylko czeka na cud i zmiłowanie boskie, zamiast płoty ponaprawiać i<br>chałupy wybielić. Ale Franc dał się na to nabrać. Jakbyś go znał, tobyś<br>powiedział, że to filozof jaki albo co. Ale dał się nabrać. Na dziwkę.<br>Ot i cała jego filozofia w tym bajorze teraz tonie - mówił wolno, jakby<br>od niechcenia.<br> Policjant słuchał go, garbiąc się nad stołem i mrugając oczami.<br>Patrzył na tego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego