Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
deszczem, świeży i słoneczny. Jaskrawa zieloność łąk rwała oczy. Z miasteczka, widnego jak na dłoni, płynął pogodny dźwięk kościelnego dzwonu, a z łąk zapach skoszonego siana. W sadach wiśnie tonęły w czerwieni dojrzałych owoców: ciężar różowiejących moreli przyginał ku ziemi gałęzie, a czarne i słodkie morwy zaścielały trawę pod drzewami.
Gabriela niosła na ręku koszyk (miała bowiem zamiar kupić w mieście słoiki do konfitur) i była niesłychanie wesoła.

VIII
Była już zupełnie wyczerpana z płaczu i poczucia swej krzywdy, gdy Hubert odnalazł ją wśród dzikich malin nad brzegiem.
Chłopiec trząsł się z oburzenia, spotkał bowiem Marylkę, która ze współczującą miną opowiedziała
deszczem, świeży i słoneczny. Jaskrawa zieloność łąk rwała oczy. Z miasteczka, widnego jak na dłoni, płynął pogodny dźwięk kościelnego dzwonu, a z łąk zapach skoszonego siana. W sadach wiśnie tonęły w czerwieni dojrzałych owoców: ciężar różowiejących moreli przyginał ku ziemi gałęzie, a czarne i słodkie morwy zaścielały trawę pod drzewami. <br>Gabriela niosła na ręku koszyk (miała bowiem zamiar kupić w mieście słoiki do konfitur) i była niesłychanie wesoła. <br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br>VIII<br>Była już zupełnie wyczerpana z płaczu i poczucia swej krzywdy, gdy Hubert odnalazł ją wśród dzikich malin nad brzegiem. <br>Chłopiec trząsł się z oburzenia, spotkał bowiem Marylkę, która ze współczującą miną opowiedziała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego