dwadzieścia lat.<br>Gdy skończę pracę, jadę na spacer<br>ulicą Nowy Świat.<br><br>Ćmiąc papierosa, zsiadam z swej Osy,<br>życie to wielki pic,<br>przechodzi dziwa, biodrami kiwa,<br>o rany, co za cyc!<br><br>Zagajam słodko z mety: Bardotko,<br>czy się przejechać chcesz?''<br>A ona na to: Nie rwij na chatę,<br>lecz mnie do Hybryd bierz!''<br><br>Tańczymy w tłoku twista i rocka,<br>a potem mały chlup.<br>Już skuter warczy, babka na tarczy<br>na jednonocny ślub.<br><br>O mnie się nie martw, spokojna głowa,<br>ja sobie radę dam,<br>zjem i wypiję, życia użyję<br>i prześpię się - nie sam!<br><br>Dziś nie ta era, kiedy frajera<br>strzygło się w