wielką energią, uroczyście, potrząsnął kilkakrotnie jej ręką.<br>- My wiemy wszystko - rzekł. - Oto dowoda, który brakowało. Było mówienie, pani wie! On poszukiwał to!<br>- Co? - spytała Alicja, nieco zdezorientowana.<br>- To - odparł pan Muldgaard i wskazał kolejno klips, kalendarzyk i zdjęcia. - To poszukiwał. Pani wielce mądra, wielce rozwaga, nie ukryć to w domie.<br>- Jak to...? Co to znaczy? Więc to jednak Anita...?!<br>Pan Muldgaard westchnął bardzo ciężko i rzewnie.<br>- Tak - odparł. - Wielka dramata. Jutro przybywam, pozostałości będzie rozpoznawana...<br>Obaj z ważnym facetem wśród licznych rewerencji opuścili dom dość pośpiesznie, zabierając ze sobą zdjęcia i klips. Siedziałyśmy nadal przy stole, patrząc na siebie w oszołomieniu, wstrząśnięte