mężem była zachwycona,<br> Tuliła go, karmiła jak najczulsza żona,<br>A kiedy nieraz głowę na jej piersi złożył,<br> Mawiała z dumą: "Orzeł jesteś! Orzeł!"<br><br>Lecz sielanka mieszczańska wkrótce mu obrzydła,<br>Orli duch dnia pewnego wstąpił w orle skrzydła<br> I kiedy sen kokoszkę przypadkowo zmorzył,<br> Chyłkiem opuścił kurnik i frunął w obłoki.<br> Kokoszka, zobaczywszy jego lot wysoki,<br>Powiedziała z niesmakiem: "Nie! To nie był orzeł!"</><br><br><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>KONGRES</><br>W nocy trwoga w Białym Domu<br>Nie dawała spać nikomu,<br>Marshall jeździł cały blady<br>Do Trumana na narady,<br>Nawet żona Achesona<br>Przyleciała przerażona,<br>I przez kabel Attlee z rana<br>Dostał rozkaz swego pana.<br><br>Tak historia się zaczęła