Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
stawiam na Sowiety i panu radzę to samo. To zwyczajny realizm. Realizm - powtórzył, wyraźnie obruszony kąśliwą ironią Jassmonta.
- W dalszym ciągu nie rozumiem, skąd te delikatesy. Jakby wojny nie było - drążył Jassmont.

- Wyjaśnienie jest trywialnie proste. Wczoraj w południe na stacji rozładowali się Łotysze, jakaś formacja kolaboracyjna, w sile kompanii. Kwaterują w wagonach ustawionych na bocznicy, liżą rany, bo Sowieci nieźle przetrzepali im skórę. Czekają na uzupełnienia. Wiedzą, dranie, że ich dni są policzone, więc sprzedają, co się da, za bimber i za baby.
- Jak to?
Szyc uśmiechnął się pobłażliwie. - Nic nadzwyczajnego, normalny objaw rozprzężenia, na początek pójdzie żywność, ciuchy, zegarki
stawiam na Sowiety i panu radzę to samo. To zwyczajny realizm. Realizm - powtórzył, wyraźnie obruszony kąśliwą ironią Jassmonta.<br>- W dalszym ciągu nie rozumiem, skąd te delikatesy. Jakby wojny nie było - drążył Jassmont. <br><br>- Wyjaśnienie jest trywialnie proste. Wczoraj w południe na stacji rozładowali się Łotysze, jakaś formacja kolaboracyjna, w sile kompanii. Kwaterują w wagonach ustawionych na bocznicy, liżą rany, bo Sowieci nieźle przetrzepali im skórę. Czekają na uzupełnienia. Wiedzą, dranie, że ich dni są policzone, więc sprzedają, co się da, za bimber i za baby.<br>- Jak to?<br>Szyc uśmiechnął się pobłażliwie. - Nic nadzwyczajnego, normalny objaw rozprzężenia, na początek pójdzie żywność, ciuchy, zegarki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego